Aktualnie oglądasz Kto znajduje przyjaciela, ten znajduje skarb.

Kto znajdzie przyjaciela, znajdzie skarb.

Spotkaliśmy się tutaj w Austrii, choć mogło się to zdarzyć również na Węgrzech. Mogę śmiało powiedzieć, że Patrik to jedna z najmilszych osób, jakie życie postawiło na naszej drodze (o miłych ludziach też tak mówiono, prawda?). Ma cudowną duszę, a ci, którzy go znają, doskonale o tym wiedzą. Jeśli spojrzymy na jej zawód, to jest fryzjerką, ale chyba nie kategoryzowałabym jej na podstawie tego, raczej nazwałabym ją wolnym duchem.  

Chodzi o to, że zdjęcia zrobilibyśmy w sobotę, ale ponieważ czas szybko minął (to zawsze zdarza się w dobrym towarzystwie) i chcieliśmy też jak najlepiej wypełnić nasze pierwsze kocie obowiązki (jesteśmy teraz w roli wróżek chrzestnych ), zamiast tego poszliśmy do indyjskiej knajpki coś zjeść, bo mój mąż już zaczął zamieniać się w histeryczną banię z głodu. Zrobiliśmy więc tylko kilka zdjęć testowych, abyśmy wiedzieli, czego się spodziewać w przyszłości. Ten facet ma niesamowity profesjonalizm płynący w jego żyłach, jestem naprawdę zdumiony.  

Ten post jest teraz o nim, mam nadzieję, że nie jest zły, bo mu o tym nie wspomniałam. Można się domyślić…

Nawiasem mówiąc, nasze nadchodzące tygodnie są już zaplanowane, więc pracujemy pełną parą. Żadnego relaksu! W końcu jest co nadrabiać.

Niedługo wrócę z ciekawymi tematami...

A potem parę zdjęć, które (co za głupie słowo?) zostały zrobione w Salzburgu w sobotę w czasie największego ruchu w godzinach szczytu, w upale, w pośpiechu...

Dzięki Patrik, kochamy Cię i ja też kocham moją grzywkę! 

Facebook
Świergot
LinkedIn

Opinia, komentarz?

Opinia, komentarz?