Aktualnie oglądasz Como/Włochy 2022.

Como/Włochy 2022.

Z góry informuję, że niestety nie wyeksponowałem się co do zdjęć. Nie mieliśmy dużo czasu, więc chciałem po prostu tam być. Nawiasem mówiąc, nasze zakwaterowanie było moim ulubionym. Na początku trochę się bałam, że będziemy musieli dzielić się z duchami, ale na szczęście udało nam się je odpędzić perfumami i środkiem na komary, więc zostawili nas w spokoju (a może po prostu wypiłam za dużo aperolu i nie ich nie zauważyć). Noclegi bardzo mi się podobały, pogoda dopisała, niestety jak dla mnie za dobra. Przejście z jesieni na lato, kiedy ja czekam na to pierwsze od wiosny??? Czy jesteśmy normalni? No to był żart, bo oczywiście nie chciałem marznąć...mimo że byłem przygotowany na wszystko. W każdym razie druga noc w mieście była dość przerażająca. Potężna wichura przetoczyła się przez małe uliczki, porywając wszystko, co się tam znajdowało. Oczywiście wtedy wyrzucano stare rzeczy do wywozu śmieci. Więc to było dość przerażające oglądanie przerażających włoskich rzeczy latających na wietrze.  

Zarezerwowaliśmy pokój w Como, który jest ogromny (mam na myśli miasto)! Myślałam, że są tu tylko małe wioski, bo to jezioro, mniejsze niż Garda, więc chyba nie będę szukać (pomyślałam), wystarczy wiedzieć, że są 3 wegańskie restauracje (nawet tutaj Niczego nie podejrzewałem, chociaż nie w każdym krzaku rosną). W każdym razie podjęliśmy słuszną decyzję, jeśli chodzi o nas. Oczywiście innym polecam raczej małe miejsce, bo nie każdy jest tak wyjątkowy jak my.  

Wspomniałam kiedyś, że ostatnio tak naprawdę od dawna nie podróżujemy, a przez pandemię zrezygnowaliśmy z wszelkiego rodzaju planowania. Wiele razy przegapił nasze obliczenia, więc woleliśmy odpuścić. Chyba nie byliśmy w tym sami. Jest też nasza kotka, której boję się komukolwiek powierzyć. Opiekunki dla kotów i hotele dla kotów nie wchodzą w grę. Mimó zostaje w domu, ponieważ jest księżniczką z własną rutyną. W końcu los sprawił, że podjęliśmy wspólne chrzestne z jedną z naszych kochanych koleżanek, gdybym mogła, przysięgłabym, że jej imię zapisałabym w złocie (zarówno dla niej, jak i dla jej partnera)! Tak, dbamy o swoje oczy. Przerodziło się to w prawdziwy sojusz. Cica Fairy Spółdzielnia Chrzestna. Czy coś takiego. He he. Mimó ma nieco trudną naturę (myśleliśmy), ale ich kot to prawdziwy grand monsieur. Tak się złożyło, że przez lata, teraz w końcu się odważyliśmy. Trochę się denerwowałem, przyznaję, ale myślę, że to normalne.  

Temat kota zamknięty. Willa, w której mieszkaliśmy, była dla nas urocza. Zawsze szukamy autentycznych miejsc. Jedzenie jest boskie, jezioro piękne (jak wszystkie tego typu jeziora)! Jazda do Bellagio była przerażająca. Jasne, co jest ze mną nie tak? Ha ha. Ale naprawdę! Wąskie górskie drogi, szaleni kierowcy, motocykliści, rowerzyści, piesi, kozy... Tak, ich nie ma, czyli nie ma ich na drodze (było to w filmie Adama Sandlera /tajemnica morderstwa/, więc nie mogło mnie zabraknąć To)!

Nie poznaliśmy George'a Clooneya, więc niestety nie mógł nas zaprosić na kawę. Nie ma problemu, mieliśmy własny ekspres do kawy w zakwaterowaniu. Nespresso, co jeszcze?

W drodze do domu, podobnie jak w drodze do domu, przejeżdżaliśmy przez Szwajcarię. Teraz mamy roczną naklejkę autostradową, bo to wszystko. Z drugiej strony, nie ma wielu autostrad. Cokolwiek. Może wrócimy, bo jest takie miejsce, które chcę sfotografować, chociaż nie zakradły się do naszych serc.  

W sumie bardzo się cieszymy, że w końcu się wydostaliśmy i że nasza Mimóka była bezpieczna. Planujemy już kolejny wyjazd, ale to jest muzyka przyszłości, nie będę o tym pisał, dopóki nie wrócimy. Mam nadzieję, że zdjęcia (pomimo tego, że tak naprawdę nie zrobiłam wielu zdjęć) nadal opowiadają o czymś... czymś pięknym.

Życzę miłego październikowego doładowania, słodkich zapachów, ciepłych domów i mnóstwa miłości. Szykujemy się na Halloween...

UI: Na końcu pozostało jeszcze kilka zdjęć!

Za kulisami:

Facebook
Świergot
LinkedIn

Opinia, komentarz?